Logo pl.sciencebiweekly.com

Jestem szaloną mamą psa i nie wstydzę się tego

Jestem szaloną mamą psa i nie wstydzę się tego
Jestem szaloną mamą psa i nie wstydzę się tego

Olivia Hoover | Redaktor | E-mail

Wideo: Jestem szaloną mamą psa i nie wstydzę się tego

Wideo: Jestem szaloną mamą psa i nie wstydzę się tego
Wideo: Jelonki - A ja mam psa 2024, Kwiecień
Anonim

Muszę się do czegoś przyznać.

Uratowałem mojego Pomorskiego niewiele ponad cztery miesiące temu i całe moje życie kręci się wokół niej. Z definicji jestem szaloną mamą.

 Kiedy złożyłem wniosek o Sammy, wszyscy go kwestionowali. "Masz 23 lata i mieszkasz w Nowym Jorku, dlaczego chcesz tej odpowiedzialności?" I "Nigdy nie będziesz w stanie podróżować" albo mój ulubiony "To po prostu nie fair wobec psa".
Kiedy złożyłem wniosek o Sammy, wszyscy go kwestionowali. "Masz 23 lata i mieszkasz w Nowym Jorku, dlaczego chcesz tej odpowiedzialności?" I "Nigdy nie będziesz w stanie podróżować" albo mój ulubiony "To po prostu nie fair wobec psa".

Przyznaję, że Sammy całkowicie zmienił moje życie - na lepsze. Zanim jeszcze podpisałem dokumenty o adopcji i poznałem Sammy'ego po raz pierwszy, byłem już trochę szalony. Miałem obsesję na punkcie każdego szczegółu - sprawiłem, że dom był przyjazny psom, kupował wszystkie smakołyki i jedzenie, które jej przybrana mama powiedziała, że się podobało, dzwoniąc do najbliższego weterynarza i dokonując pierwszego spotkania.

Po rozmowach kwalifikacyjnych, sprawdzianach domowych i recenzjach dostałem wiadomość, że Sammy będzie mój i natychmiast zacząłem płakać. W noc poprzedzającą spotkanie z nią również zacząłem płakać, pisząc do niej list otwarty. I kiedy czekałem na chodniku na dolnym Manhattanie, mając skrzynię, niosącą mojego nowego psa, czekającego na mojego Ubera, nie mogłem powstrzymać łez. Kobieta wychodząca na lunch zatrzymała się, by zapytać, czy jestem w porządku, i powiedziałem jej przez łzy, że właśnie adoptowałem mojego nowego najlepszego przyjaciela. W odpowiedzi odpowiedziała życzliwie, ale to było chyba pierwsze, gdy zdałem sobie sprawę, jak to jest być szaloną mamą.
Po rozmowach kwalifikacyjnych, sprawdzianach domowych i recenzjach dostałem wiadomość, że Sammy będzie mój i natychmiast zacząłem płakać. W noc poprzedzającą spotkanie z nią również zacząłem płakać, pisząc do niej list otwarty. I kiedy czekałem na chodniku na dolnym Manhattanie, mając skrzynię, niosącą mojego nowego psa, czekającego na mojego Ubera, nie mogłem powstrzymać łez. Kobieta wychodząca na lunch zatrzymała się, by zapytać, czy jestem w porządku, i powiedziałem jej przez łzy, że właśnie adoptowałem mojego nowego najlepszego przyjaciela. W odpowiedzi odpowiedziała życzliwie, ale to było chyba pierwsze, gdy zdałem sobie sprawę, jak to jest być szaloną mamą.

Minęły tygodnie, a Sammy i ja trzymaliśmy się razem, jakby od tego zależało nasze życie. Staliśmy się przywiązani. Ludzie pytali mnie, jak długo ją miałem i byli zszokowani słysząc, że to tylko kilka miesięcy. Kiedy się przestraszyła, schowała się za moimi nogami lub wskoczyła mi w ramiona. Nigdzie nie poszedłem bez niej. Zrezygnowałem z planów pozostania i przytulenia się na kanapie. Byłem całkowicie i całkowicie opętany tą małą kulką miłości.

Kiedy ludzie widzą sesje zdjęciowe, które mam z Sammy w czasie wakacji lub historie, które im opowiadam, patrzą na mnie, jakbym całkowicie stracił rozum. Śmieją się i mówią, że mówię o niej tak, jakby była moim dzieckiem. Nigdy nie porównywałbym niczego z emocjonalnym i niesamowitym doświadczeniem porodu, i mogę tylko mieć nadzieję, że pewnego dnia będę w stanie sam doświadczyć tego cudu. Ale teraz, żyjąc samotnie i będąc odpowiedzialnym za inną istotę, Sammy jest pod wieloma względami podobne do mojego dziecka. Teraz nie mogę zadeklarować jej w moich formularzach podatkowych ani zabrać jej na "Zabierzcie swoją córkę do pracy", ale moim obowiązkiem jest dbać o jej zdrowy i szczęśliwy dzień i jestem dumny z tej odpowiedzialności.
Kiedy ludzie widzą sesje zdjęciowe, które mam z Sammy w czasie wakacji lub historie, które im opowiadam, patrzą na mnie, jakbym całkowicie stracił rozum. Śmieją się i mówią, że mówię o niej tak, jakby była moim dzieckiem. Nigdy nie porównywałbym niczego z emocjonalnym i niesamowitym doświadczeniem porodu, i mogę tylko mieć nadzieję, że pewnego dnia będę w stanie sam doświadczyć tego cudu. Ale teraz, żyjąc samotnie i będąc odpowiedzialnym za inną istotę, Sammy jest pod wieloma względami podobne do mojego dziecka. Teraz nie mogę zadeklarować jej w moich formularzach podatkowych ani zabrać jej na "Zabierzcie swoją córkę do pracy", ale moim obowiązkiem jest dbać o jej zdrowy i szczęśliwy dzień i jestem dumny z tej odpowiedzialności.
Posiadanie Sammy'ego w moim życiu tak naprawdę nie zmieniło moich codziennych zajęć zbyt wiele, poza tym czyniąc mnie 100% szczęśliwszym. Pomogła mi z niepokojem i daje mi miłość, której potrzebuję, aby przetrwać trudne dni. Wszystko, co robię, robię dodatkowy krok, aby znaleźć sposób, aby mój szczeniak mógł pójść ze mną. W cieplejszych miesiącach idziemy do kawiarni i szczęśliwych godzin, które mają siedzenia na zewnątrz, aby Sammy mógł pójść ze mną i zwinąć się u moich stóp. W weekendy Sammy wskakuje na swój bagażnik i przeskakuje w metrze ze mną na pikniki w parku z przyjaciółmi. Bierzemy pociągi na północ, aby wybrać się na pieszą wycieczkę lub na Long Island, aby chodzić po plażach. W sierpniu zabieramy nasz pierwszy lot razem. Planujemy wycieczki wokół przyjaznych psom hoteli i airBnBs. Zrobiłem prawie wszystko, co robiłem wcześniej, tylko z czworonożnym kumplem u mego boku.
Posiadanie Sammy'ego w moim życiu tak naprawdę nie zmieniło moich codziennych zajęć zbyt wiele, poza tym czyniąc mnie 100% szczęśliwszym. Pomogła mi z niepokojem i daje mi miłość, której potrzebuję, aby przetrwać trudne dni. Wszystko, co robię, robię dodatkowy krok, aby znaleźć sposób, aby mój szczeniak mógł pójść ze mną. W cieplejszych miesiącach idziemy do kawiarni i szczęśliwych godzin, które mają siedzenia na zewnątrz, aby Sammy mógł pójść ze mną i zwinąć się u moich stóp. W weekendy Sammy wskakuje na swój bagażnik i przeskakuje w metrze ze mną na pikniki w parku z przyjaciółmi. Bierzemy pociągi na północ, aby wybrać się na pieszą wycieczkę lub na Long Island, aby chodzić po plażach. W sierpniu zabieramy nasz pierwszy lot razem. Planujemy wycieczki wokół przyjaznych psom hoteli i airBnBs. Zrobiłem prawie wszystko, co robiłem wcześniej, tylko z czworonożnym kumplem u mego boku.
Nie wierzę, że każdy właściciel psa musi iść tak daleko, jak ja. W rzeczywistości z całego serca przyznaję, że czasami robię to zbyt daleko, jeśli chodzi o mojego psa. Chodzi mi o to, że nie musieliśmy robić sesji zdjęciowej z okazji Dnia Świętego Patryka na Instagramie Sammy'ego. Nie musieliśmy iść na psie polowanie na jajka wielkanocne w domu przyjaciela, wraz z domowymi psimi smakołykami. I tak, zawsze odnosimy się do mojego psa i do mnie jako do "my", bo tacy właśnie jesteśmy. Dwa pąki. Wspólnik w zbrodni. A te szalone doświadczenia z pewnością sprawią, że życie będzie dla nas o wiele przyjemniejsze.
Nie wierzę, że każdy właściciel psa musi iść tak daleko, jak ja. W rzeczywistości z całego serca przyznaję, że czasami robię to zbyt daleko, jeśli chodzi o mojego psa. Chodzi mi o to, że nie musieliśmy robić sesji zdjęciowej z okazji Dnia Świętego Patryka na Instagramie Sammy'ego. Nie musieliśmy iść na psie polowanie na jajka wielkanocne w domu przyjaciela, wraz z domowymi psimi smakołykami. I tak, zawsze odnosimy się do mojego psa i do mnie jako do "my", bo tacy właśnie jesteśmy. Dwa pąki. Wspólnik w zbrodni. A te szalone doświadczenia z pewnością sprawią, że życie będzie dla nas o wiele przyjemniejsze.
Przyznaję, że czasami bycie szaloną mamą ma swoje wady. Pewnej nocy, kiedy dawałem Sammy jej ulubiony brzuch, znalazłem guz na jej brzuchu. Ma tylko dwa lata, więc muszę powiedzieć, że spanikowałem. Natychmiast umówiłam się z weterynarzem na następny dzień. Po tym, jak siedzieliśmy w poczekalni na to, co wydaje się wiecznością, w końcu poszliśmy porozmawiać z weterynarzem. Położył palce na guzie i zapytał: "O tym właśnie mówisz?" Pokiwałem głową ze strachu, przygotowując się na najgorsze.
Przyznaję, że czasami bycie szaloną mamą ma swoje wady. Pewnej nocy, kiedy dawałem Sammy jej ulubiony brzuch, znalazłem guz na jej brzuchu. Ma tylko dwa lata, więc muszę powiedzieć, że spanikowałem. Natychmiast umówiłam się z weterynarzem na następny dzień. Po tym, jak siedzieliśmy w poczekalni na to, co wydaje się wiecznością, w końcu poszliśmy porozmawiać z weterynarzem. Położył palce na guzie i zapytał: "O tym właśnie mówisz?" Pokiwałem głową ze strachu, przygotowując się na najgorsze.

"Tak, to jest pępek".

Prawie się zakrztusiłem od śmiechu. Moje wyniszczające zmartwienie przez ponad 24 godziny było spowodowane pępkiem (lub w bardziej wyrafinowanych kategoriach, przepuklinę pępkową). Weterynarz nawet mnie nie oskarżył o spotkanie i jestem pewna, że opowiedział historię szalonej psiej mamy i psiaka przy stole.

Ogólnie rzecz biorąc, nie obrażam się, gdy ludzie nazywają mnie szalonym. Kocham mojego psa i zrobiłabym wszystko, aby była bezpieczna i szczęśliwa. Moim zdaniem to nie jest szalone, to po prostu dobry właściciel.
Ogólnie rzecz biorąc, nie obrażam się, gdy ludzie nazywają mnie szalonym. Kocham mojego psa i zrobiłabym wszystko, aby była bezpieczna i szczęśliwa. Moim zdaniem to nie jest szalone, to po prostu dobry właściciel.

Jestem pewna, że gdybyś zapytała Sammy'ego, powiedziałaby, że jest z tym w porządku.

Zalecana: